Perypetie z Gdańskiem, ciąg dalszy

24 kwietnia, 6:30 – pobudka. Szybkie zebranie się i ruszenie pod budynek Zespołu Obsługi Mieszkańców na Partyzantów. Zastanawiałem się po drodze, czy jest wogóle sens tak szybko iść skoro urząd od 8:00 i czy wogóle będzie jakaś kolejka.
Na miejsce dotarłem o 7:01 i kolejka….Była. I to jaka. Byłem jakiś 35-40 osobą w sznureczko.W międzyczasie dowiedziałem się, że pierwsze osoby stoją od 4 rano. Niektóre miejsca są na sprzedaż (później dowiedziałem się, że po 50zł – tak rodzi się korupcja, jak nie można czegoś od ręki załatwić).

8:00 – wychodzi kierownik i mówi, że dzisiaj będzie wydanych 80 numerków. I zaczynają wpuszcać osoby do środka. Na każdym numerku z tylu zapisuje się nazwisko osoby. Tak jak na początku naliczyłem że byłem 35-40, to dostałem numerek 64. Na miejscu się dopytał, kiedy w takim razie mogę liczyć na obsłużenie. Wtedy dostałem numer telefonu do…ochroniarza, który informuje o obecnie obsługiwanym numerku. Dzowniłem o 11:30 (34 numerek), 13:00 (46), 14:30 (52 numerek). Zacząłem się zbierać, po drodze zrobiliśmy jeszcze ksera na wszelki wypadek.
Ostatecznie wszystko załatwiliśmy. O 16:40 mieliśmy POLSKIE blachy w dłoni 🙂 Po prawie 10 godzinach stania w kolejce. Gdyby nie to, że w pracy mam dość luźne godziny pracy nie wiem jak bym sobie poradził.
Człowiek, który stał przede mną w kolejce juz 3 raz próbował i jakoś go po 16 nie widzialem. Czemu? bo od 16 musi być w pracy. Wiele osób jak słuchałem stało już, któryś raz.

Ciekawskich zapraszam ok. 8:00 na Partyzantów bodajże 74 z aparatem, żeby zobaczyć co się dzieje w Gdańsku na własne oczy.
Najważniejsze, że blachy już są na aucie 🙂 Po 8 dniach latania po urzędach i to ekspresowym tempem, sporo pomógł Jaras – dzięki.