Muszę to zapisać. Nie da się inaczej. Wczoraj, 5 lipca 2006 roku oficjalnie i świadomie wstąpiłem do morza. Woda ciepła, ale i słona. Fale wysokie i wspaniałe 🙂
Bawiłem się wspaniale. Później schnięcie na słońcu, bo zapomnieliśmy z Agniesią ręcznika – jechaliśmy na żywioł. Niestety nie mielismy z sobą aparatu, ale za to złapałem gumę przejeżdzajac przez Jelitkowo. Całe szczęście przy ścieżce rowerej trochę za Bacówką w stronę Sopotu, po lewej jest serwis rowery, i po 15 minutach miałem całą dętkę 🙂 Okazało się że wbił mi się mały drucik – to była pierwsza guma tego lata.