Konkurencja dobra rzecz

Widać już pierwsze plusy powstania Picasa Web Albums, usługa oferowana przez Google. Lider na rynku wirtualnych albumów zdjęć – Flickr  w święta zniósł kilka ograniczeń.


Użytkownicy kont Pro mogą obecnie przesyłać miesięcznie nieograniczną ilość danych, do tej pory w ciągu miesiąca można było wysłać 2GB. A użytkownicy kont bezpłatnych mogę obecnie przesyłać miesięcznie aż 100MB danych (poprzednio było raptem 20MB).
Niestety dla użytkowników bezpłatnych nadal pozostał dziwny limit możliwości utworzenia ze zdjęć raptem 3 albumów, oraz dostęp do pomniejszonych zdjęć.

Co słychać u Google?
Od jakiegoś czasu w wersji językowej English (US) możemy korzystać z:

  • wyszukiwarki
  • tagowania zdjęć
  • wysyłka zdjęć do labs

Tagowanie jest o tyle przyjemne, bo korzysta z AJAX-a, oraz podczas wysyłania albumu z Picasy wędrują również informacje o aktualnych tagach.
Google umożliwił również użytkownikom spoza USA dokonywać zakupu dodatkowej przestrzeni dyskowej na serwerach (standardowo mamy 250MB do wykorzystania).

I tutaj jest zasadnicza różnica, między Yahoo (właściciel Flickr) a Google. Yahoo za niecałe 25$ daje nam nieograniczoną przestrzeń na dysku, a Google za te same pieniądze daje 6GB.

Widać, że za wiele Yahoo po przejęcie Flickr nie zrobił, poza zwiększaniem przestrzeni dyskowej. Google mogłoby się nauczyć tylko jednej rzeczy od Flickr – Mapy. Mamy możliwość zaznaczenia na mapie miejsc, gdzie zdjęcia były wykonane. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że w Picasa Web Albums tego jeszcze nie ma, skoro istnieje Google Maps API.

Ale i tak w codziennym używaniu bardziej odpowiada mi Picasa Web Albums, panuje większy porządek na stronach niż u konkurencji. Chociaż momentami ładowanie stron trwa szybciej u Yahoo.