U Spinacza przeczytałem o tym niecodziennym wydarzeniu, które miało miejsce 2 lutego.
Ja rozumiem, że jest sobie gra Second Life (coś jak The Sims OnLine) dla osób, którym nie podoba im się ich własne życie. Że ludzie tworzą postać, pracują w tej grze, i nawet można w niej zarabiać pieniądze.
Chodzi nawet pogłoska, że Szwecja chce w grze otworzyć pierwszą ambasadę. Ale żeby brać ślub "na niby" ? To już jest przesada. Ludzie obudźcie się! To nie ma się nijak do prawdziwej uroczystości, do całej tej ogromnej chwili.
Przyznam, że kiedyś sam grałem z 30 minut w tą grę z ciekowości. Zwykły człowiek tam może swobodnie latać. Już widze te hasła reklamowe "I Ty jesteś Supermanem". Ale gra jest grą, nie wyżywi Ciebie, ani nie przejdzie się za Ciebie na spacer, plażę. Do fajnego baru, ani Ciebie nie upije 😉