Rozważania o PLD…

Pamiętam gdy oficjalną wersją PLD była 1.0, a ja używałem Ac.
Aktualizacje w poldku były nawet po kilka razy w tygodniu. Świerzutkie pakiety. Jednego dnia czytalem news, że mamy nową wersję programu X, a następnego w Ac była już dostępna paczuszka (nieraz kaszaniło pół systemu, nieraz).
Jakiś czas temu ukazała się wersja PLD 2.0, wersja testowa Th na początku była mało używalna, gdy doszła do takiego poziomu, że dało się ją zainstalować jako stację roboczą od razu się przerzuciłem.
Wrzesień…Nie wiem czy to jest spowodowane wakacjami, wątpię. Obecnie aktualizacje wypadają raz na kilka tygodni. Tak naprawdę nic nowego dużego się nie pojawiło (pomijając np. GNOME 2.20). Przyznam, że gałęzi test nie używam, po tym jak zaktualizowałem mały prog i już X-y nie wstały.
Na grupie spory ruch, wciąż ktoś tam pisze. Ale patrząc na logs-builder to wychodzi, że obecnie budowany jest jeden pakiet dziennie.
Wiem, wiem. Coś mi nie pasuje, to bym sobie zbudował spec-a itp. Ale nie mam na to czasu i myślę o powrocie do OpenSUSE, za którym są niejedne plecy i mimo że system dość zasobożerny to dość dobrze dopracowany, a obecnie w częstotoliwości aktualizacji w PLD i OpenSUSE nie widać chyba różnicy.
Tylko ta modułowość PLD, za tym będę tęsknił jakby co…