Płać najpierw sobie! 10%

money-iconJakoś nie wpojono mi w dzieciństwie czegoś takiego jak oszczędzanie. W późniejszym dzieciństwie niby pieniądze zawsze jako tako były w rodzinie, ale zawsze wydawane na bieżąco. Nawet jak było ich więcej…To po prostu więcej się wydawało.
Podobno większość polskiego społeczeństwa tak ma – zawsze jakieś pocieszenie.

Z takim podejściem wkroczyłem w dorosłe życie. Od jakiegoś czasu marząc 😉 o oszczędzaniu i posiadaniu oszczędności. Coś tam niby w tej kwestii się działo, ale gdy zostawało po danym miesiącu więcej na koncie.

Sądziłem do niedawna, że to wina dużych wydatków. Ale robiąc od pewnego czasu zestawienia „budżetu domowego” za dany miesiąc, okazało się że tak dużo wydatków stałych/wymaganych nie ma. Za to pojawia sie wiele opcjonalnych pozycji. I mimo większego dochodu, nadal tyle samo zostaje na koniec miesiąca. Paradoks.

W minionym tygodniu odkryłem zasadę „Płać najpierw sobie”. Która mówi, że najskutczniejszą formą oszczedzania jest odłożenie określonego procentu z naszej wypłaty przed jakimikolwiek zobowiązaniami finansowymi jak rachunki, raty itd. Zasada pochodzi z książki „Najbogatszy człowiek Babilonu„.
Mądrzy tego świata mówią, że powinno to być przynajmniej 10% naszego dochodu.

I coś w tym jest. Dopóki nie zaczniemy odkładać pieniędzy przed innymi wydatkami zostajemy często z niczym. W końcu o zasadzie płacenia najpierw sobie mówią i to robią ludzie sukcesu, m.in Bodo Schäfer czy Warren Buffett.

Na początku ta myśl mnie wręcz odrzuciła, jak to? Zamiast zapłacić najpierw rachunki coś odłożyć? Ale po głębszym namyśle, przeczytaniu kilku artykułów, m.in. Oszczędzać, ale jak? Wojciecha Rudnego od najbliższego przelewu wcielam ją w życie.

Wiele osób pewnie się z tym nie zgodzi, bo głowy mają skostniałe jak ja niedawno ;), ale jeśli inni tak potrafią i się to sprawdza to czemu nie stosować?

Tym bardziej, że wszędzie słyszy się tekst w stylu „Będę miał lepiej płatną pracę lub dużą podwyżkę to zacznę oszczędzać„. Ale mimo podwyżek, zmian pracy Ci ludzie nie zaczynają oszczędzać, bo tak jak we własnym życiu znajdą sie nowe wydatki, chociażby związane np. z konsumpcją naśladowczą (on ma takie COŚ, dlaczego nie ja?). I mimo że nie mają z czego oszczędzać, to potrafią wziąć coś na kredyt.
Przed tym ostrzega m.in Buffett, który mimo bycia 2. najbogatszym człowiekem na Ziemi nadal mieszka w starym domku, nie ma samochodu, ani jachtu.

Pamiętajmy też o tym, że Państwo nie zafunduje nam (20-30. latkom) emerytury, bo system jest już niewydolny i wszystko wskazuje, że będzie gorzej, a za kilka lat będzie trzeba ZUS zlikwidować (jak to się dzieje w innych państwach). I z czego wtedy będziemy żyć na emeryturze? Czy będziemy narzekać, jak aktualni emeryci, że tylko na rachunki i suchy chleb starcza?

Dorosłość to nie zabawa, i nie będzie drugiej, trzeciej szansy żeby coś zmienić, naprawić (jak w filmie Efekt motyla).
Każda aktualna decyzja ma wpływ na Twoją przyszłość finansową.