W weekend czytałem artykuł w „Gazecie Wyborczej” nt. nikłych szans na duże podwyżki w 2010 roku. Może najpierw o tym… Sytuację na rynku każdy widzi, i są nikłe szanse na podwyżki wyższe niż 5% (względnie wysokość inflacji), ja osobiście radziłbym jeśli już musimy delikatnie podnieść temat podwyżki, ale tylko w wypadku gdy widzimy, że firma jest na plusie, wszystko dobrze idzie…W innym wypadku możemy zostać po prostu wyśmiani.
Na podstawie innych źródeł nadmienię, że nowi pracownicy na rynku pracy w 2010 roku, czyli absolwenci mogą mieć największy problem ze znalezieniem pracy i to głównie oni będą nowymi bezrobotnymi w statystykach za 2010 rok. Bezrobocie może wzrosnąć o 1%. A teraz poniżej przedstawiam już zestawienie:
zawód | Pensja brutto | Pensja netto |
premier | 16 700 zł | 11 700 zł |
komendant główny policji | 15 000 zł | 10 500 zł |
ordynator oddziału zabiegowego (Łódź) | 7 500 zł | 5 300 zł |
murarz za postawienie domu do stanu surowego (okolice Rzeszowa) | 6000-8000 zł | |
nauczyciel dyplomowany (24 lata pracy w podstawówce, etat + 4 nadgodziny) | 2800 zł | |
specjalista w banku (Łódź) | 2 500 zł | 1 800 zł |
kosmetyczka (Płock) | 1 500 zł | |
przedstawiciel handlowy (Olsztyn) | 954 zł |
Wiem, że nie jest to duże zestawienie, ale mimo wszystko dające do myślenia. Patrząc wyłącznie na liczby myślimy sobie, ale budżetówka dużo zarabia…
Ale zauważmy, że są to jedne z wyższych pozycji w Polsce. Porównajmy to z wyższymi stanowiskami w firmach… Wtedy zarobki komendanta czy ordynatora są niskie lub bardzo niskie. Co dziwi, bo to stanowiska z dużą odpowiedzialnością. Z jednej strony się cieszymy, że tylko „tyle”, bo idzie to z naszych podatków, ale z drugiej gdyby pensje te były ustalane przez rynek może byśmy mieli więcej osób na odpowiednich stanowiskach (nie mówię, że na wspomnianych dwóch jest teraz inaczej).
Najbardziej w tych pensjach żal mi nauczyciela, gdzie pensję początkową uważam za fair biorąc pod uwagę ilość godzin pracujących w tyg., wolne itp. To po 24 latach pracy pensja < 3k zł to lekkie przegięcie moim zdaniem. Osobiście nie widziałbym motywacji do pracy na takim stanowisku… Co zresztą można było zauważyć często w szkołach, w których się uczyłem. Zawód dla osób z powołaniem…
Źródło: Gazeta Wyborcza