Tak bardzo nie cierpię pisać o polityce. Przychodzi mi w ramach jednego tygodnia aż 2 razy poruszać ten temat.
Na wstępie przypomnę, że głosowałem w wyborach prezydenckich na Donalda Tuska, w parlamentarnych na Platformę Obywatelską.
We wtorek Olgierd Rudak na swoim blogu doniósł, że na Facebooku powstała inicjatywa „Nie dla pochowania Kaczyńskich na Wawelu„. Pomyślałem, sobie: co z tego?
Internet jest ogromny, każdy ma do niego dostęp – szaleńcy, ludzie bez wyczucia, zahamowania również.
Ale protest nie odbył się tylko w Krakowie, ale w następnych dniach również był mały protest w Gdańsku czy Poznaniu, o którym pisały lokalne gazety.
Zagotowało się we mnie.
Po jaki kit garstka Polaków podnosi lament tuż po śmierci prezydenta Kaczyńskiego? Przypomnę – żyjemy w demokratycznym Państwie, i był on wybrany przez naród większością głosów. To był również mój Prezydent, jaki by nie był.
Jeśli taki jest wybór większości, do tego mamy czas żałoby – zostawmy to. Jego już nie ma, i czy ciało złoży się w Krakowie, Warszawie to bez różnicy dla mnie. To jest tylko ciało. Ciało człowieka wierzącego (będzie spoczywać w kościele) i patrioty.
Rozumiem, ze na Wawelu leża zwłoki królów, wieszczy itp. Każdy z nich miał białe i czarne karty swojej historii. Ale ich nie ma. Tak jak nie ma innych ofiar tragedii Lotu 101 w Smoleńsku, którzy zginęli w większości przypadków na służbie lecąc w naszym imieniu do Katynia…
Niech spoczywają w spokoju, i nic im tego nie zakłóca…
Warte przeczytania: Nad trumną nie należy bić się po twarzy