Nikon zaprezentował następce bardzo popularnej lustrzanki D90 (strona Nikona). Trzymając się nowego nazewnictwa, nowy model nazywa się D7000 (strona Nikona).
Posiada to wszystko czego brakowało użytkownikom D90, a na domiar przybliża się coraz bardziej do profesjonalnych modeli Nikona np. D300s. Najnowszy model posiada:
- 14-bitowe NEF-y (możliwość wyboru również opcji 12-bitowej)
- 39-punktowy system AF (9 punktów krzyżowych) Multicam 4800DX
- magnezowy, uszczelniany korpus
- 100% wizjer
- 2 sloty na kartę SD (SD/SDHC/SDXC)
- możliwość rejestrowania w body obiektywów w pełni manualnych
- powiększony zakres ISO do 6400 (z możliwością rozszerzenia do 25 600 ISO)
- wirtualny horyzont
Dodatkowo:
- przyspieszona migawka z 1/4000 do 1/8000 s
- ciągłe focenie zwiększono z 4.5 fps do 6 fps
- nowy procesor obrazu Nikon EXPEED 2
- możliwość kręcenia filmów Full HD 1080p (format MOV) z ciągłym autofocusem do 20 min.
- tryb „Q”, tzw. cichy z redukcją dźwięku podczas pracy aparatu (np. odgłosy podnoszenia lustra)
- niższe zużycie energii
Po prostu pięknie. Nikon do D7000 dodał wszystko czego brakowało użytkownikom D90, a nawet sporo więcej. Powoli jedynym rozróżnieniem w Nikonach półek cenowych jest rozmiar klatki. I jak pisze Moridin Canon swoim 60D oddał rynek konkurencji bezapelacyjnie.
Szkoda tylko, że sugerowana cena Nikona D7000 jest powyżej 4 tys. zł. Dlatego na razie zostanę przy swoim D90, z którego jestem bardzo zadowolony.