Do tej pory tylko raz pisałem o programie antywirusowym w kontekście Security Essentials. Powód jest bardzo podstawowy: przez większość czasu jestem użytkownikiem Linuksa, ostatnio Mac OS X i uważam program antywirusowy za zbędny.
Pamiętam, gdy w latach 90-tych w Polsce jedynym znanym antywirusem był mks_vir stworzony przez Marka Sella. Dosłownie piękny: wykrywał wirusy, usuwał je i mieścił się na 1 dyskietce. Nie jednemu znajomemu pomógł.
Później w Polsce pojawiły się globalne produkty, rozpowszechnił się Windows 9x i następne. Powstało kilka w miarę dobrych darmowych programów antywirusowych, m.in. avast (ostatnio dołączany do Google Pack) który notorycznie instaluję jak już mam do czynienia z Windowsem.
Niestety to co jest darmowe nie zawsze jest dobre. Ja nigdy nie miałem problemów z wirusami i innym paskudztwem, gdy użytkowałem Windows ale co nie którzy znajomi potrafili przechytrzyć avasta.
Dlatego dzisiaj zobaczymy co oferuje konkurencja płatna. Jako, że miałem możliwość testowania antywirusa Panda Internet Security 2011 na nim się skupimy.
Panda Antivirus Pro / Internet Security / Global Protection 2011
Firma Panda podzieliła swój produkt na 3 aplikacje w zależności od naszych wymagań:
- Panda Antivirus Pro 2011 chroni: Twój komputer, Twoją aktywność w Sieci:
- Antywirus
- Firewall
- Bezpieczne przeglądanie
- Tryb gier/multimediów
- Menadżer sieci domowej
- Panda Internet Security 2011 chroni: Twój komputer, Twoją aktywność w Sieci oraz Twoją pocztę, Twoją rodzinę oraz tożsamość:
- te same funkcje, które oferuje Panda Antivirus Pro 2011
- Antyspam i kontrola rodzicielska
- Backup
- Zdalny dostęp do komputera
- Panda Global Protection 2011 chroni: Twój komputer, Twoją aktywność w Sieci, Twoją pocztę, Twoją rodzinę oraz tożsamość oraz Wydajność Twojego komputera, Twoje poufne pliki:
- te same funkcje, które oferuje Panda Internet Security 2011
- Optymalizacja pracy komputera
- Szyfrowanie i trwałe usuwanie plików
Lista funkcji robi wrażenie. Szczególnie, że jestem przyzwyczajony, że antywirus ma po prostu czuwać, aby żaden bakcyl mnie nie złapał. Pakiety Pandy jak i inne płatne antywirusy to obecnie spore kombajny.
Wydajność
Ale nie musicie się bać, że Panda 2011 to twór w postaci Norton Security, po instalacji którego kiedyś ludzie mieli koszmary. Zainstalowanie Nortona niosło kiedyś za sobą zamulanie całego systemu.
Panda Internet Security w doku zajmuje około 40 MB RAM-u – nie jest źle biorąc pod uwagę jaką ochronę oferuje. Panda pod względem obciążenia systemu i szybkości działania pokonuje taką konkurencję jak Eset, Kaspersky, Symantec czy F-Secure wg testów m.in. AV Test.
Ochrona
Jako, że moje skromne testy nie oddają wszelkich zagrożeń posłużę się wynikami niezależnej firmy PC SecurityLab:
Jak widać Panda nie ma sobie równych. Dodatkowo wraz z pudełkową wersją otrzymujemy Cyfrowy portfel Panda Security. Jest to nic innego jak karta kredytowa Visa, coś w na wzór eKarty mBanku którą możemy doładować do kwoty 3000 zł i nią płacić za zakupy w Sieci.
W razie czego złodziej dostanie informacje tylko o naszym cyfrowym portfelu, na którym maksymalnie możemy mieć 3000 zł. Dzięki temu nasze konto bankowe czy prawdziwa karta kredytowa są bezpieczne.
Usługa jest oferowana wraz BZ WBK.
Mam tylko kilka drobnych uwag:
- mimo zapewnień Panda nie potrafi poprawnie odinstalować avasta
- gdy mamy wiele monitorów okno Pandy jest pokazywane na środku względem wszystkich – w moim wypadku pół na pół
Cena i dostępność
Produkty Pandy możemy kupić bezpośrednio w ich sklepie internetowym:
- Panda Internet Security 2011 w cenie 129 zł
- Panda Global Protection 2011 w cenie 149 zł
Mało to nie jest, biorąc pod uwagę że licencja jest roczna. Ale patrząc skalę dodatków można rozważyć zakup jeśli maniakalnie korzystamy z Windowsa i Internetu (lub kart pamięci).
Jestem ciekaw co obecnie oferuje Eset? Swego czasu bardzo popularny w toruńskich kawiarenkach internetowych głównie ze względu na skuteczność i małą zasobożerność.