To, że od pewnego czasu nie czytam Antyweba nie znaczy, że nikt nie podsyła mi linków. Dzisiaj zostałem uraczony linkiem do wpisu Strony na tabelkach trzymają się mocno… w polskich szkołach autorstwa Gniewomira i nie mogę się powstrzymać, aby tego nie skomentować…
Pada przykład nauczenia tworzenia stron internetowych (HTML) w liceum z wykorzystaniem tabel, a nie przy pomocy styli kaskadowych, które pomagają rozdzielić treść strony (HTML) od jej wyglądu (CSS) – to tak w skrócie. Co ja o tym sądzę?
Pewnie spora część z Was szukałaby we mnie wsparcia znając mój stosunek do korzystania z tabel, ramek itp. w pracy codziennej. W żadnym wypadku. Doświadczony nauczeniem (podstawówka, liceum, studia) oraz pracą nie widzę sensu pokazywania w LICEUM sensu wyższości jednego rozwiązania nad drugim. Liczy się w tym wypadku efekt, a pokazanie osobom nietechnicznym różnic CSS-HTML nie jest łatwą sztuką. I tak zapomną.
Mamy 2011 rok, gdzie aby posiadać własną stronę internetową, własną galerię zdjęć czy internetowy notatnik (blog) nie musimy wiedzieć nawet co to takiego HTML! (nie wspominając o FTP czy wysyłaniu danych na stronę na dyskietce). Mamy do dyspozycji darmowe systemy „blogerskie” (jak WordPress, Blogger, Blox itp.), PicasaWeb czy Flickr. I po kij człowiekowi, który od 10 lat (albo i więcej) ma kontakt z komputerem wiedzieć jak tworzy się stronę w Notatniku lub po co ma korzystać z UTF-8 a nie z WIN-1250.
Pamiętajcie, w liceum dostajemy wiedzę ogólną, a nie specjalistyczną. Co pamiętacie z geografii (nie-geografowie), co pamiętacie z biologii (nie-biolodzy), a co pamiętacie z informatyki (nie-informatycy) ?
Więc nawet jeśli uczą tworzenia stron internetowych w oparciu o stare standardy HTML to ja w tym nic złego nie widzę. Spójrzcie na wielkich Internetu i badziewie jakie jest w kodzie ich stron – bo na pewnym etapie liczy się optymalizacja i inne rzeczy, a nie żeby to było piękne, rozdzielone i czytelne dla końcowego użytkownika – sam kiedyś byłem głupi.
Zmiana programu w szkołach (od przedszkola) za dużo nie pomoże. Bo program nauczania to jedno, wymagania, wychowanie i oczekiwania rodziców to drugie. Zmiana programu nie spowoduje, że spadnie nam bezrobocie mgr-ów. I to też wina rodziców niestety – spełniają swoje ambicje, nie chcą „marnować czasu” z dzieckiem, na wiele im pozwalają itd. Dziecko wychowuje rodzic, nie szkoła. Szkoła to też nie przechowalnia. To rodzic powinien zaciekawić dziecko światem, pokazać mu mnóstwo rozwiązań, aby dziecko potrafiło znaleźć to co lubi w życiu robić najbardziej…a nie rodzic. Dlatego znajdźmy czas dla naszych dzieci – tutaj uśmiechnę się do wpisu Costy – Co robić z dzieckiem wieczorami?
Jedno co mam za złe w 2011 roku, to że już dzieciakowi nic nie wolno – policja, kurator itd na karku. Wiem to wina całokształtu. Ale kiedyś nie dostawało się kuratora za rozpylenie gazu w szkole – była publiczna nagana o wiele bardziej wychowawcza, lub gdy rzuciło się kamieniem w kolegę „na wojnie”.
I te komputery z kolorowymi grami i Internetem, do tego dziesiątki kanałów w TV – to niczego nie ułatwia, zamraża mózg, utrudnia kontakty z rówieśnikami (ost. to wymysł naukowców, którzy dowodzą że kontakt w realu daje dużej wartości dodanej, w Sieci prawie nic).
PS: Nie ma co się śmiać z osób, które nie potrafią formatować tekstu w edytorze. Ja nadal nie potrafię lać wody na polskim czy wykuć książki na blachę, a tekst formatować potrafię… Każdy ma inne predyspozycje.