Bardzo spodobał mi się wpis bobiko. Ja również jestem rok po zakupie komputera przenośnego i dosłownie w kilku słowach opiszę Wam wrażenia.
Słowem wstępu
Po zakupie drugiego PC-ta (1994, AMD „Pentium” 100 MHz, HDD 850 MB) wszystkie kolejne były to własne składaki. Było to najlepsze rozwiązanie, jeśli chodzi o cenę ale również stworzenie maszyny pod siebie. Człowiek był młody, miał pełno wolnego czasu, a dodatkowo szukanie sprzętu, przeglądanie specyfikacji rozwija… I w pewnym rodzaju był to też przymus – Linux do domu na przełomie wieków działał…z garstką urządzeń (karta TV, dźwiękowa, modem itp.).
W pewnym momencie jednak człowiek zauważa, że w życiu nie tylko chodzi do szkoły, ale ma inne obowiązki jak i większą chęć rozwoju. Człowiek zaczyna doceniać czas. Dodatkowo świat komputerów poszedł na przód – teraz MHz/GHz nie są już wyznacznikiem prędkości procesora, RAM jest tańszy od barszczu.
W pewnym momencie zauważyłem, że sam sprzęt to nie wszystko. Najważniejsze jest odpowiednie współgranie, a to nie jest banał w świecie PC. Płyty główne danej marki nie są sobie równe i nie zawsze jednakowo sobie radzą z wpiętymi podzespołami.
MBP 13
Na złość byłem uczulony na notebooki – wolałem blaszaka, w którym można grzebać. Ale w maju 2010 roku doszło do przełomu – przeprowadzka. Zabranie ze sobą blaszaka ważącego ponad 10 kg + wszystkie bajery to nic fajnego. Potrzebny notebook, ale jaki?
Byłem wtedy zachwycony z prostoty iPhone 3G – po przejściach z innymi telefonami to była bajka, bardzo intuicyjna bajka i bez problemów. Do tego wiele człowiek słyszał wcześniej jaki ten OS X świetny.
Mija rok od zakupu MacBook Pro 13. W międzyczasie poszerzyłem RAM do 8 GB – nie lubię czuć się własnym więźniem. Kupno MBP było najlepszą decyzją dot. sprzętu w moim życiu. Czy 4 tys. zł za komputer to dużo? Tyle płaciliśmy za stacjonarnego składaka w 1994 roku.
W przeciwieństwie do wspomnianego Samsunga przez bobiko jakość wykonania MBP jest świetna. Klawisze jak nowe, bateria prawie jak nowa (91-94% pojemności po 152 cyklach ładowania; może kolega nie pamięta o kalibracji?), ekran i cała reszta bez zarzutu. Podświetlanie klawiatury w tym czasie bardzo się przydało – szczególnie podczas nocnej obsługi w łóżku, gdy dłonie leżą inaczej i nie pamiętają układu.
OS X nie jest idealny – przez rok 2-3 raz prosił o restart z nieznanych powodów (zwich), miał też jakiś problem z samym sobą (potrafił nagle się zamrozić na 5-10 sekund). Ale nie ma rzeczy idealnej na Ziemi. A OS X jest lepszy od poprzednich systemów na biurko, z którymi miałem doczynienia.
Teraz czekam na Liona (10.7), a na liście TO-DO jest kilka innych sprzętów z jabłkiem na obudowie…