Na pewno wszyscy coraz bardziej kochamy Unię Europejską, szczególnie za ułatwianie życia jej mieszkańcom chociażby w postaci tzw. dyrektywy „cookies” (dokładniej zmiany w dyrektywie 2002/58/WE dotyczącej przetwarzania danych osobowych i ochrony prywatności w sektorze łączności elektronicznej).
Pierwsze zdanie to oczywiście sarkazm. Nie wiem, kto dokładnie wpadł na taki cudny pomysł, aby dokształcać ZU (Zwykłych Użytkowników) i na siłę ich informować, o czymś tak groźnym jak cookies. Przecież obecny Internet nie ma szans istnienia bez ciasteczek, chyba że są to statyczne strony, bez komentarzy czy mechanizmów logowania.
Zmieniona w 2009 roku (dyrektywą 2009/136/WE) dyrektywa o tzw. e-prywatności zawiera nowe brzmienie artykułu 5 ust. 3, zgodnie z którym:
Państwa członkowskie zapewniają, aby przechowywanie informacji lub uzyskanie dostępu do informacji już przechowywanych w urządzeniu końcowym abonenta lub użytkownika było dozwolone wyłącznie pod warunkiem że dany abonent lub użytkownik wyraził zgodę zgodnie z dyrektywą 95/46/WE po otrzymaniu jasnych i wyczerpujących informacji, między innymi o celach przetwarzania.
Ta zmiana wymogła zmianę w polskiej ustawie Prawo telekomunikacyjne, która dzisiaj (23 marca 2013) wchodzi w życie. Od dzisiaj każda strona, która w jakiś sposób korzysta z cookies powinna nas o tym wyraźnie poinformować. Nie wyrażenie zgody może odbywać się poprzez prośbę o zmianę ustawień przeglądarki.
Jeżeli dany podmiot nie dostosuje się do powyższych zmian grożą mu przede wszystkim kary finansowe:
- osoby pełniące funkcje kierownicze lub wchodzące w skład organu zarządzającego – kara pieniężna do 300% miesięcznego wynagrodzenia
- podmiot – kara pieniężna do 3% przychodów w poprzednim roku
PS: Ten blog korzysta z cookies poprzez: statystyki Google, widget Facebooka oraz do identyfikowania osoby powracającej, która dodała komentarz. Jeśli nie zgadasz się wyłącz obsługę cookies w swojej przeglądarce.