W krótkim felietonie Tomasz na Antyweb stara się udowodnić, że w codziennych zastosowaniach powinna nam wystarczyć przestrzeń użytkowa na dysku w okolicach 4-5GB. Rozumiem tą koncepcję, w końcu Chromecast itd.
Ale… Ja zastanawiam się obecnie, jak tutaj zmienić dyski w NAS z 1TB na 2TB, bo mam coraz więcej danych z których korzystam, i nie można tego zarchiwizować (czyt. włożyć do szafy i zapomnieć).
W kontekście tego felietonu mam pewne spostrzeżenie. Zauważyłem, że w ostatnim czasie coraz więcej osób patrzy bardzo wąsko, opisując szerokie zagadnienia. Z tego powodu niektórzy dochodzą do błędnych przekonań, że to co określa 5-10% użytkowników/osób/obywateli, można zastosować dla pozostałej części.
Dyski
Wcześniej miałem w przenośnym komputerze dysk twardy 500GB (wykorzystane ponad 350GB). Obecnie na co dzień korzystam z dysku SSD 250GB, bo szybszy (kilka razy od HDD, skok wydajności niewyobrażalny – polecam) i sporo tańszy od większych SSD. Obecnie nie mam już na nim żadnych filmów, zdjęć (poszły na NAS + dysk zewn./podręczny). Mam tylko narzędzia biurowe i związane z pracą, oraz kody źródłowe z repo (git / svn).
A i tak zajęte jest 156GB, i naprawdę muszę się codziennie kontrolować, aby mieć te 90-100GB wolnej przestrzeni.
Rodzinne archiwum zdjęć zajmuje obecnie około 120GB (raw + wywołane), nie wspominając o rodzinnych filmikach, czy nagraniach z różnych konferencji i są na wspomnianym NAS (Synology nie ma sobie równych).
Wspomniane natomiast przez Tomasza 4-5GB przestrzeni użytkowej jest może dobre dla osób, których głównym narzędziem jest przeglądarka internetowa, ale na pewno nie dla większości osób, którzy używają komputera do pracy czy rozrywki.
Chociażby gry, które w dzisiejszych czasach zajmują 10-40GB / sztuka. W takim wypadku kilka gier i mamy 100-150 GB z głowy, a raczej z dysku. Do tego archiwum zdjęć, gdzie jedno zdjęcie zajmuje w dzisiejszych czasach minimum 10MB…
Poza tym pamiętajmy, aby móc streamować filmy, pulpity zdalne, czy nawet trzymać muzykę/zdjęcia w chmurze trzeba dysponować dobrym łączem internetowym. W innym wypadku będziemy czuć się jak w świecie DOS i 386DX.
Górnicy
Od razu pomyślałem o Bobiko 😉 Nie wiem czemu – wybacz. Masa myśli przewija się w naszych głowach przez pryzmat kilku zdań z magicznego telewizora czy innego medium. Na wstępie należą się im podziękowania ode mnie. Mnie nie stać (w kontekście ich przywilejów wynikających z umowy o pracę / związki) aby jechać do Warszawy i strajkować, albo organizować protesty na drogach. A jest to jedna z nielicznych grup, które walczą o nasze wspólne dobro.
Wracając do samego górnictwa. Fakty są takie, że górnictwo przelewa więcej na konta Państwa (ZUS/US/etc), niż dostaje od niego dotacji (czyli osobiście nie dopłacamy). Do tego dochodzą specjalne podatki od wydobycia w Polsce. Ja również pamiętajmy 23% VAT na węgiel, gdzie w Rosji jest to 16%, u niemieckich sąsiadów 19%.
Dzięki tym samym Niemcom do 2018 roku wszelkie państwa Unii mogą dotować krajowe górnictwo. Ile Niemcy średnio dopłacają do wydobytej tony węgla? 1100 zł, Czesi? 80 zł. Polska? 30 zł.
Myślicie, że dotowanie górnictwa to coś niewłaściwego? Zawsze myśląc o górnictwie powinniśmy patrzeć szerzej, co robimy dalej z tym węglem czy innymi kopalinami.
I na koniec. Opodatkowanie tony węgla w Polsce w 2000 roku wynosiło 35,45 zł, a w 2013 roku ok. 95,15 zł.
TV
Często w Sieci ludzie piszą, że żyją bez telewizora. Twierdzą, że telewizor to przeżytek, tak samo jak radio i nikt z tego już nie korzysta. A jeśli już mają sam odbiornik telewizyjny, to używają go jako ekran dla konsoli, czy do przystawki streamującej film, a nie dla samej telewizji.
Sorry, poza znajomymi z Sieci, cała reszta korzysta z TV do oglądania TV. Nie wiem w ogóle, czy rozwinęliby skrót PS4, nie mówiąc o znajomości takich pojęć jak netflix, Apple TV, hulu etc.
Jak jesteśmy przy konsolach…
Życie
Lubię czytać bloga Natalii Hatalskiej, jak również zapoznawać się z jej raportami. W ostatnim wpisie Natalia opowiedziała o Generacji Z. Rozumiem, że to subiektywne spojrzenie, a w materiale są pewnie dzieci znajomych.
Po obejrzeniu wideo doszedłem do wniosku, że znajomi z blogów, Twittera etc. którzy spotykają się m.in. podczas Blog Forum Gdańsk, czy szerzej na Internet Beta lub Aulach żyją pod pewnym kloszem.
To trochę jak z wypowiedziami niektórych polityków (patrz: Joanna Mucha o pociągach). Żyjemy pod kloszem korzystając z najnowszych smartfonów, które są non-stop online, grając na konsolach, mieszkając na bankowym, jedząc sushi, korzystając z plików w chmurze, czy zaczynając dzień od social media. I tego czego się najbardziej boimy, to braku prądu lub Internetu.
Przykro mi. Ale codzienne życie większości Polaków, jak i zapewne sporej części Europy, nie mówiąc o Ziemi wygląda zupełnie inaczej. I gdy frankowicze mają problem, bo im ratka nie skoczyła o 200-300 zł, reszta Polaków zastanawia się co jutro włożyć do gara, aby był obiad dla rodziny, oraz czy starczy na bilet do kina dla dziecka, bo klasa organizuje wspólne wyjście. A może znów mama pożyczy ze swojej emerytury dla wnuka? Niektórzy boją się czy znów nie skoczy im czynsz i nie zostaną zmuszeni do bezdomności. Ot, życie. Codzienne.