Dziecko w brzuchu - ultrasound HD

Jestem za życiem…

Unikam tutaj tematów niezwiązanych z IT, ponieważ uważam, że każdy ma swój rozum, a do niektórych spraw trzeba dojrzeć.
Nie będzie dzisiaj o IT, nie będzie też o wierze, bo życie ludzkie to nie wiara, ale fakt.

Człowiek jest człowiekiem od chwili cudu zaistnienia i naukowcy tego nie podważają, a społeczeństwa nie podważały tego aż do czasów po 1945 roku, gdy świat się zachwiał:

Otóż prawo francuskie (ustawa Veil-Pelletier), niemieckie (paragraf 218), włoskie (ustawa nr 194) czy amerykańskie (wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Roe vs. Wade) stwierdza wyraźnie, że płód jest istotą ludzką, jednak w pewnym okresie jego życie zostaje wyjęte spod ochrony prawnej państwa.

Ateiści i agnostycy także są przeciw przerywaniu ciąży

Człowiek

Poniżej kilka, moim zdaniem pięknych, wypowiedzi lekarzy, których kiedyś dotyczyła przysięga Hipokratesa:

Kiedy mówimy o początku życia, nie ma wątpliwości, że życie zaczyna się wtedy, kiedy komórka jajowa zostaje zapłodniona. Ta zapłodniona komórka ma potencjał rozwoju w cały organizm, także ludzki

prof. Marek Świtoński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (genetyk)

Po zapłodnieniu, to jest zespoleniu się jądra komórki jajowej z jądrem plemnika (co następuje w jajowodzie, blisko jego ujścia od strony jajnika) powstaje całkowicie nowa, odbiegająca od genotypów rodzicielskich, odrębna jakość genetyczna – nowa osoba ludzka. Zestaw jej genów w komórkach somatycznych nie ulegnie już zmianie do końca życia.

prof. dr hab. Bolesław Suszka, pracownik naukowy PAN (biolog)

Dzięki nadzwyczajnemu postępowi techniki wtargnęliśmy do prywatnego życia płodu (…). Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii. Ludzka natura tej istoty od chwili poczęcia do starości nie jest metafizycznym twierdzeniem, z którym można się spierać, ale zwykłym faktem doświadczalnym.

prof. dr Jérôme Lejeune, Uniwersytet im. R.Descartesa w Paryżu (genetyk)

Rozwój dziecka zaczyna się nie w chwili jego urodzenia, lecz w momencie poczęcia.

prof. dr hab. med. Krystyna Bożkowa, Instytut Matki i Dziecka w Warszawie

Komórkę jajową od momentu zapłodnienia nazywamy zarodkiem, ale nie ulega wątpliwości, że jest to człowiek.

prof. dr hab. med. Bogdan Chazan (ginekolog)

Żywot człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia, to jest zapłodnienia i kończy się w momencie śmierci.

prof. dr hab. med. Rudolf Klimek, członek Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego w Londynie

W świetle obecnej wiedzy nie ulega wątpliwości, że życie człowieka zostaje zapoczątkowane w następstwie połączenia się dwu komórek rozrodczych – gamet – żeńskiej i męskiej w postać komórki macierzystej zwanej zygotą, która o tej chwili zaczyna żyć własnym rytmem.

prof. dr hab. med. Maria Rybakowa, Komitet Rozwoju Człowieka Wydziału Nauk Medycznych PAN

Można było zaprzeczać tym faktom w średniowieczu, w czasach przed ultrasonografem, dzisiejszą medycyną. Człowiek jest człowiekiem od początku. Kropka.
Wspomniałem o przysiędze Hipokratesa, że kiedyś obowiązywała – zgadza się. Tak obowiązywała przez przeszło 25 wieków, aż do 1949 roku:

W 1949 r. Światowe Stowarzyszenie Lekarzy zastąpiło przysięgę Hipokratesa tzw. deklaracją genewską. Główna zmiana polegała na tym, że wyrzucono następujące słowa: „Nikomu nie dam trucizny, choćby mnie o nią prosił, ani nie będę dawał rad, które mogą śmierć spowodować. Podobnie nie dam kobiecie środka na spędzenie płodu. Zachowam czystość mojego życia i mojej sztuki.”

Ateiści i agnostycy także są przeciw przerywaniu ciąży

Aż się prosi aby powiedzieć, że to były wrota dla aborcji i eutanazji – czyli zabijania na życzenie.

Choroba & wada

Zdarza się, że nie każdy z nas jest zdrowy. Obecnie niektóre schorzenia da się wykryć jeszcze w momencie gdy jesteśmy w brzuchu (w przypadku amniopunkcji 1 na 200 ciąż zostaje poroniona). Nieraz jest też tak, że mimo że lekarz stwierdzi jakieś schorzenie – rodzisz się zdrowy.
Nieraz jest tak, że urodzisz się z dodatkowym chromosomem, jak dzieci ze Stowarzyszenia Bardziej Kochani. Nieraz jest tak, że żyjesz tylko kilka chwil po wyjściu z brzucha, jak dzieci, którym rodzicom pomaga chociażby Now I Lay Me Down To Sleep.
W Polsce również są organizacje, hospicja perinatalne, ośrodki adopcyjne, które oferują pomoc dla rodziców potrzebujących takiej pomocy. Te miejsca otaczają opieką kobiety w ciąży, prowadzą, świadczą pomoc również poprzez rozmowę.

Na ile musisz być chory, aby można było zabrać Tobie życie? Genetyczna choroba skóry to wystarczający powód? Dodatkowy chromosom to wystarczający powód? Zdeformowana ręka to wystarczający powód? Wodogłowie to wystarczający powód? A może brak kończyn to wystarczający powód?

Polecam przeczytać historię smu.tna79 z forum eDziecko (15.09.13, 19:47):

Witam.
Chciałabym opowiedzieć swoją historię. Jestem matką 5 latka. Na początku roku postanowiliśmy z mężem postarać się o drugie dziecko. Udało się szybko, bo już w 2 cyklu. Ciążę znosiłam dobrze, nawet lepiej niż pierwszą. Wielką radość poczułam gdy w 8 tygodniu zobaczyłam bijące serduszko na usg…
W 12 tygodniu miało odbyć się usg genetyczne. Strasznie się bałam czy wszystko ok. W pierwszej ciąży z synkiem nie miałam usg genetycznego i później bardzo się martwiłam czy wszystko będzie ok. Urodził się zdrowy.
Na usg szłam z lękiem, ale także z poczuciem radości, że zobaczę własne dziecko. Pani dr przyłożyła głowicę do brzucha i od razu powiedziała, że coś jest nie tak. Przezierność powiększona, brak noska i wada serca…sad((((Po usg ryzyko zespołu Downa wynosiło 1:8sad Zrobili biopsję kosmówki. Wynik był wyrokiem: zespół Downa, dziewczynkasad((Wynik otrzymaliśmy już na drugi dzień bo badanie było robione jakąś nowoczesną metodą. Wtedy to co poczułam nie da się opisać. Szok,szok,szok i jeszcze raz szok, niedowierzanie….Pani dr zapytała jaka jest nasza decyzja, bo zespół Downa kwalifikuje do usunięcia ciąży w Polsce. Powiedziała, żebyśmy się zastanowili, ale papiery do szpitala można załatwiać.
No to się zastanawialiśmy… ja, mąż, moi rodzice, siostry wszyscy czytaliśmy na temat tej choroby w internecie. Okazało się, że jest to zespół wad fizycznych i umysłowych. Przypadki są różne, ale osoby te nigdy nie są samodzielne…co to będzie? Co mamy zrobić? Chyba tysiąc razy zadawaliśmy takie pytania. Ja pierwsza powiedziałam, że nie urodzę tego dziecka. Nie wyobrażałam sobie tego, jak dam sobie radę. Myślałam cały czas o moim synu, że jak dziecko będzie żyło i dożyje wieku dorosłego a nas zabraknie, to na niego spadnie odpowiedzialność.
Myśleliśmy, ze wybierając usunięcie ciąży robimy też lepiej dla dziecka, bo nie będzie cierpiało, nikt z niego nie będzie szydził. Państwo Polskie ma gdzieś chorych ludzi. Pewnie po to jest ta ustawa….Wiele historii w internecie pokazywało, że życie z takim dzieckiem to katorga…Dlaczego my???
Ponieważ sami sobie nie radziliśmy z tą decyzją, poszliśmy do psycholog, która opowiedziała nam historię swojej znajomej matki tak chorego dziecka. To co opowiedziała jeszcze bardziej skłoniło nas do podjęcia decyzji o aborcji….
Zgodę na usunięcie załatwiliśmy szybko. Później był szpital do którego nie wiem jaka siła mnie zaprowadziła. W szpitalu dostałam tabletki na wywołanie porodu. Po pierwszym dniu chciałam uciekać, zaczęło do mnie docierać co ja robię????? Mój mąż powiedział wtedy, że musimy tak postąpić i robimy mniejsze zło dla rodziny, dla naszego syna a także dla tego biednego dzieciątka…..i zostałam…wszystko trwało 4 dni….
Właśnie mijają 3 miesiące od całego zdarzenia a mnie prawie dalej nie ma….jak ja mogłam zadecydować o życiu własnego dziecka???? Było chore, ale czy to znaczy, że gorsze? Dlaczego Państwo na to zezwala? To tak strasznie boli i będzie bolało. Jakoś musielibyśmy sobie poradzić, nie mieliśmy prawa podjąć takiej decyzji. Teraz wiem, że byłam bardzo daleko od Boga….my po prostu uciekliśmy, bo tak strasznie baliśmy się cierpienia i choroby naszego dziecka.
Proszę Was wszystkie przyszłe mamy stojące przed ta straszną decyzją, Zastanówcie się i pomyślcie o tym co robicie…życie jest ciężkie, ale będzie jeszcze gorzej jeśli to zrobicie. Tu wchodzi w grę życie bezbronnego dziecka….
Ja jedno wiem, gdybym mogła cofnąć czas to drugi raz nie usunęłabym tej ciąży.

Oraz odpowiedź glinkus’a (06.02.15, 10:13):

Witam,
pomimo, że jest to historia dla kobiet przed decyzją, napiszę coś jako mąż kobiety, która stanęła przed taką decyzją.
Oboje z żoną mamy ponad 40 lat ( 42 i 43 ), mamy wspaniałego 11-letniego syna. Kiedy już osiągnęliśmy to co chcieliśmy, podjęliśmy starania o dziecko. Rok, dwa i nic. Okazało się, ze w sposób naturalny nie będziemy mogli go mieć ( wina leżała po mojej stronie ). Nasze pragnienie było tak silne, że zdecydowaliśmy się na in vitro – cotygodniowe dojazdy ze śląska do Łodzi ( wizyty, badania, zabiegi ) i NIC. Poronienie i pustka…..Ale nie poddawaliśmy się, chodziłem po lekarzach – chirurdzy, urolodzy. Zostałem skierowany na operację żylaka na jądrze i…udało się. Ale najpierw były porażki – pierwsza ciąża – poronienie, druga ciąża – poronienie i wreszcie trzecia – kolejna ogromna walka i udało się, niemniej przed urodzeniem znowu nerwy bo dziecko było owinięte pępowiną i groziła zamartwica płodu. Urodził się w 37 tygodniu siny, ale po 3 tygodniach pobytu w szpitalu wyszedł z żona i jest teraz z nami – wspaniały i wrażliwy.
Zawsze chcieliśmy mieć dwójkę dzieci, niestety we mnie znowu cos się zacięło i straciliśmy już wiarę i nadzieję. Niemniej jednak nie było powodów do narzekania bo mieliśmy/mamy jedno dziecko.
W listopadzie 2014 roku dowiedzieliśmy się, że żona jest w ciąży. Był to dla nas lekki szok. Jak to? Przez 10 lat nic i nagle? Jakim cudem? Ale szybko wróciliśmy na właściwe tory – przecież zawsze chcieliśmy mieć dwójkę dzieci. Niestety badania prenatalne okazały się dla nas zabójcze – przezierność karkowa poza normą, badanie biochemiczne krwi – norma przekroczona 3 krotnie i 30 stycznia ostateczny wyrok – wyniki amiopunkcji, trisomia 21 – zespół Downa. Nie będę opisywał co przeżyliśmy, nie będę opisywał jakie były wahania nastrojów. W moim przypadku to wyglądało mniej więcej tak: Po rozmowie z żoną, wymianie argumentów – urodzimy to dziecko, za 3 godziny przeważała już opcja przerwania ciąży i tak i tak przez 6 dni. Głowę mi rozsadzało z bólu, żona nie miała już łez, żeby płakać. Byliśmy jeszcze u jednej rodziny, która ma dziecko z zespołem Downa i szczerze mówiąc NIC mi ta wizyta nie pomogła. Wypytywaliśmy się o wszystko, jak to jest, jak wygląda życie itp. itd. i nic…pustka. Laptop był włączony non stop i czytanie na ten temat. Znajoma podsyłała nam różne linki na ten temat, ale dla mnie to było takie trochę mało wiarygodne – bo czy na youtubie czy jakiekolwiek opowieści osób, to były opinie ludzi, którzy tego nie żałowali, ludzi związanych z różnymi ruchami katolickimi. Myślałem sobie, że na pewno są ludzie/osoby które urodziły takie dzieci i tego żałują, z różnych przyczyn. Tylko takie osoby nie wrzucą filmiku na youtube i nie opowiedzą, że urodzili, ale żałują bo to czy tamto. Chciałem dotrzeć do takich ludzi i poznać druga stronę tego wszystkiego. Niestety nie udało się. 2 lutego po rozmowie z genetykiem i pytaniu o decyzje powiedzieliśmy, że jeszcze nie ma decyzji. Usłyszeliśmy tylko, że musimy ją podjąć jak najszybciej jeśli będziemy chcieli przerwać ciążę bo to już 20 tydzień i może być tak ze po wywołaniu porodu dziecko wyda z siebie jakieś głosy. Ginekolog żony powiedziała, żeby w żadnym wypadku nie patrzała na to co urodzi. We wtorek zapadła decyzja – idziemy do szpitala usunąć. Ja cały czas szukałem, szukałem jak wygląda to od strony wiary ( jesteśmy praktykującymi katolikami ) i znalazłem to forum z tą historią. Wysłałem link żonie, żeby sobie przeczytała. Powiem szczerze, że ja czytając opowieść smu.tnej79 potwornie się wzruszyłem. Łzy same mi leciały po twarzy. Jak wróciłem z pracy do domu, a była to środa to podjęliśmy z żoną decyzję, że urodzimy to dziecko. Wiemy, że będzie to dziewczynka. Na razie tylko tyle wiemy. NA wczorajszym USG ginekolog powiedziała, że serduszko bije i jest strasznie ruchliwa.
Dlaczego to wszystko napisałem? Ten mój post jest formą podziękowania dla Pani smu.tna79. Chce Tobie podziękować, bo Ty uratowałaś tą małą istotkę, która nosi moja żona. Pod wpływem Twojego wpisu, moje myślenie obróciło się o 360 stopni. Żona powiedziała, że wskutek tego, że podjęliśmy taką decyzję poczuła jak wielki balas z niej spadł. Czytając te posty bałem się, że psychicznie temu nie podołamy, że to nas przerośnie i nas zniszczy od środka. Doszliśmy do wniosku, że NIKT nam nie dał prawa do tego, żeby zabić tą nienarodzoną dziewczynkę. To nie jest jej wina, że jest chora, po prostu przypadek losowy – jak to określiła genetyk. Jest nam teraz o wiele lżej, pojawił się uśmiech na twarzy. Dzisiaj mamy spotkanie z psychiatrą, bo chcielibyśmy się dowiedzieć w jaki sposób przekazać synowi informację, że będzie maił chorą siostrzyczkę. jesli ona nam nie pomoże to może wskarze nam jakiegoś dobrego psychologa, który nam to podpowie.
Reasumując – dziękuję smu.tna79 bo uratowałaś życie naszej córeczki. Jeszcze co prawda do porodu 5 miesięcy, ale mamy nadzieje że już inne dobijające wiadomości nas nie spotkają. Wiem co musiałaś przezywać, bo my mieliśmy to samo, ale to dzięki Tobie my podjęliśmy taką decyzję.
Dziękuję wraz z moją żoną

Zabiegi przerwania ciąży dokonane w latach 2002-2014 w Polsce

Gwałt

Dzisiaj ten temat jest poruszany non-stop. Mały człowiek „z gwałtu”. A jednak jest on również cząstką swojej mamy, kombinacją m.in. jej genów.
Nie czuję się kompetentny, aby poruszyć ten wątek. Ale pozwolę wypowiedzieć się Irene van der Wende, która sama przyszła na świat w wyniku przemocy. A w trakcie swojego życia dokonała aborcji dziecka, które poczęło się w wyniku gwałtu:

Do traumy gwałtu dodałam kolejną, jeszcze większą traumę – zabicie własnego dziecka.
Nie byłam wtedy ani osobą religijną, ani nie interesowałam się etyką. Wydawało mi się, że to, na co pozwala prawo, musi być dobre.
Gdyby aborcja nie była legalna, moje dziecko by żyło, a ja bym tak nie cierpiała.

W niektórych kulturach zabija się ofiary gwałtu, jakimi są zgwałcone kobiety, w naszej zabija się ofiary gwałtu, jakimi są poczęte dzieci. Czy jesteśmy mniej barbarzyńscy?

Miłość

Mały człowiek, cząstka mnie samego, ze swoim malutkim serduszkiem, ale równocześnie z jak wielką miłością.
Czuje on każdy oddech mamy, czuje bicie jej serca, cieszy się, gdy mama się cieszy, jest mu smutno, gdy jej jest smutno.
A gdy dane będzie temu małemu człowiekowi wyjść z brzucha, chociażby na chwilę, będzie mógł poczuć dotyk swojej mamy, zobaczyć na chwilę jej piękne oczy…

Zastanawiam się do czego to wszystko się sprowadza? Do miłości.
Czy potrafimy dzisiaj, tu i teraz kochać. Czy kochamy samego(samą) siebie?
Jeśli tak, to czy potrafimy pokochać drugiego człowieka, czystą, bezinteresowną miłością?
Chyba właśnie miłości brakuje w dzisiejszym świecie. Nie potrafimy kochać, a często miłość mylimy z czymś innym, z zauroczeniem, z burzą hormonów, z potrzebą bliskości.
Młody jestem, ale wydaje mi się, że II Wojna Światowa zabrała nam, jako ludziom, ten dar miłości do samych siebie i drugiego człowieka. Szkoda.
Szukajmy miłości w sobie i w innych.

Kochaj i czyń, co chcesz.

Augustyn z Hippony

Prawdziwa miłość polega na tym, abyśmy przywiązali się do prawdy i sprawiedliwie żyli

Augustyn z Hippony

Gdy potrafimy kochać, to nie potrafimy zabić.