Nie lubię Was obrzucać nie-technicznymi sprawami, ale właśnie jestem na Blog Forum Gdańsk i muszę podzielić się tym, co we mnie buzuje.
Właśnie jesteśmy po szumnie nazwanym panelu dyskusyjnym: Czy blogerzy mogą być wolni?
Niestety panel nie miał nic poza wstępem wspólnego z tematem. Jest mi wstyd i nieważne kto prowadził dyskusję, chociaż to on był prowadzącym. Nie chodzi o jednego z gości, którą którym jest Arzu Geybullayeva (regionalny analityk i bloger z Azerbejdżanu) czy wcześniejszego prelegenta Sami Ben Gharbia (opowiadał o GlobalVoice i cenzurze w Tunezji).
Jest mi wstyd za prowadzącego, Kominka, Olgierda, uczestników…Za mnie samego. Nie mogę uwierzyć, że w czasach gdy wolność słowa, tym samym bloggerów, jest na każdym kroku na świecie wystawiana na próbę, my Polacy rozmawiamy czy Blogger może czuć się wolny, gdy bierze kasę za reklamy na własnym blogu. Halooo! Co z Wami?
Ludzie, wyjdzie z własnych zadków! Naprawdę nie wiemy jak to było 30-40 lat temu w Polsce? Nie pamiętacie o zapowiedziach cenzury polskiego Internetu?
Przecież wolność to był dzisiaj temat przewodni. Jesteśmy w Gdańsku miastu Solidarności i kolebki naszej Wolności, nawet prezydent Gdańska sporo o tym mówił. Dodatkowo chwilę wcześniej wysłuchaliśmy prelekcji o blokowaniu blogów w Tunezji. A my tutaj przez godzinę prawimy czy brać kasę i jakie to nieprzyzwoite propozycje dostajemy od firm.
Gdyby tylko ludzie mieli takie problemy… My Polaczki.
PS: To, że ktoś nazywa się bloggerem to nie znaczy, że nim jest. To tak jak z programistą czy innym zawodem. Mimo, że mogę mówić na lewo i prawo że jestem programistą, bez praktycznych dowodów nie można powiedzieć że nim jestem naprawdę.