Jak często powtarzam nie lubię mówić, a tym bardziej pisać o sprawach, które stały się dla mnie oczywiste. Ale minione forum, wypowiedzi na blipie i rozmowy twarzą w twarz chyba we mnie to zmieniły.
Sprawy kredytu hipotecznego staram się od ponad roku nie poruszać na blogu, bo wyrobiliśmy sobie zdanie i plan co do takiej możliwości. Jak mówię: od dawna uważam, że kredyt na 30 lat jest nic nie wart, oddajemy ponad 2x tyle. A mała część społeczeństwa jest w stanie nadpłacać taki kredyt i mieć go z głowy np. po 10 latach. Reszta wierzy w bajki.
Swoją drogą zauważyłem, że coraz gorzej jest z naszym pokoleniem. Ludzie pchają się „we własne mieszkanie” na siłę. Są dosłownie na granicy płynności finansowej, a nie myślą że potrzeba jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych, aby je urządzić. Najgorsze jest to, że wzajemnie się nakręcamy na kredyt hipoteczny. Widzimy, że znajomi „kupili” mieszkanie – nowiutkie, fajne itp. i sami pragniemy. I lawinowo to leci, a później następuje wzajemne usprawiedliwianie, że nie było innego wyjścia, bo np. wynajem jest drogi.
Moim zdaniem wynajem jest relatywnie tani w stosunku do tego co otrzymujemy w zamian. Chociażby bliskość miejsca pracy (chodzenie na pieszo z chęci lub przymusu jak tramwaj nawali), możemy dobrać otoczenie do aktualnego widzi mi się – zieleń, woda, bliskość centrum handlowego.
Do tego co najważniejsze. W młodym wieku (20-25 lat, może do 30) tak naprawdę nie wiemy do końca czego oczekujemy od życia, jakie mamy cele dalekosiężne, gdzie nas życie pokieruje. Wpakowanie się w kredyt hipoteczny tworzy nam kaganiec, przez który jesteśmy uwiązani – to taki wynajem, tylko że przymusowy. I możemy sobie wmawiać kolejną bajkę, że jakby była potrzeba to przeniosę się do Warszawy czy Kopenhagi, a mieszkanie wynajmę. Zastanówmy się dobrze, czy mieszkanie które dopiero co urządziliśmy pod własne upodobania z wymarzoną lodówką czy TV od tak wynajęlibyśmy?
Dlatego uważam, że wzorem dojrzalszych społeczeństw spokojnie możemy wynajmować mieszkanie w młodym wieku, gdzie koszt nawet w Warszawie nie jest taki duży (spokojnie znajdziemy dla 2-3 osobowej rodziny mieszkanie w cenie 1500-1700 zł z wliczonym czynszem). A gdy zbliżymy się do wieku 30 lat oceńmy, czy to już? Czy jesteśmy gotowi do budowy domu czy wyboru mieszkania na lata, a może tylko nam to rodzina lub znajomi wmawiają.
A do tego czasu myślmy o finansowej przyszłości nas samych i rodzin. Fundusz na wypadek zwolnienia (dla mnie bezpieczeństwa), fundusz na wypadek popsucia się zmywarki czy samochodu (awaryjny) a do tego gromadzenie oszczędności na wkład własny lub urządzenie za 5 lat wymarzonego lokum (najważniejsze, aby był cel). Może do tego czasu się rozwiniemy i zamiast „kupować” 40-metrowe mieszkanie, będziemy mogli zapewnić sobie większą wygodę?